piątek, 27 stycznia 2017

Rozpoznanie walką

2017-01-22

W brydżu, podobnie jak na polu walki, wiele decyzji trzeba podejmować nie mając pewnych informacji o położeniu, siłach i umiejętnościach przeciwnika. Podczas ostatniego kotła parę osób grało ze sobą po raz pierwszy - innymi słowy, "rozpoznawało się w walce," co prowadziło do "roztomaitych" rezultatów.

Już w pierwszym rozdaniu Ela bardzo "podbiła bębenek" licytując ... 7 kier!


Licytacja była "naukowa" i Jano nie miał wielkich problemów z realizacją tego kontraktu. Po wiście karo i utrzymaniu się asem, Jano ściągnął asa kier, a kiedy nie spadła 9 kier, pociągnął damę kier. Bez 9 kier, może się tylko zabezpieczyć przed czwartym waletem kier u S, co w istocie miało miejsce. Jano zaimpasował waleta kier dziesiątką, przebił jedno karo w stole ostatnim kierem, wrócił do ręki treflem, odebrał króla kier (spada walet) i pokazał karty. Wziął ostatecznie trzy lewy w pikach, pięć w kierach (z przebitką karo), asa karo i cztery trefle ... razem 13 lew. 10 impów dla EW.

Natenczas Maciek, który musiał się poczuć urażony, że tak obcesowo z nim postępują, poszedł odrabiać straty i już w następnym rozdaniu wrzucił bardzo ostre 3 BA.


Na oko rozdanie wyglądało na "bezszansie," ale od czego element zaskoczenia. Ela, antycypując AD kier u rozgrywającego, nie wyszła w kiera, ale w karo. Maciek zabił podłożonego waleta, ściągnął króla trefl, odebrał jeszcze dwa górne kara (żeby przeciwnicy nie mieli bezpiecznego odejścia) i wyszedł w pika. Jano zabił królem, i naturalnie otworzył kiery. Maciek przepuścił dwa razy, trzeciego kiera zabił asem, i oddał asa pik. Miał szczęście, że tego asa nie miała Ela. Jano nie miał wyjścia tylko albo zagrać w trefle do impasu w stole, albo dopuścić Maćka do wyrobionych pików. Ostatecznie Maciek wziął 9 lew i odrobił całe 9 impów. Audaces fortuna iuvat!

Następne punkty odrobiliśmy w rozdaniu 4.



Choć licytacja S jest dosyć standardowa (przeskok 3 kier pokazuje 4 dobre kiery i górę 1 BA), nie wszystkie pary znajdowały w tym rozdaniu 4 kier, których nie da się przegrać. I tak odrobiliśmy kolejne 7 impów.

Ciekawe, z punktu widzenia pola walki, rozdanie pojawiło się podczas pojedynku Piotr-Jano i Ela-Radek.


Jak widać z załączonego obrazka, byliśmy gotowi z Janem zatrzymać się w kontrakcie 2 pik. 3 trefl Radka dało mi okazję, żeby jeszcze pokazać czwórkę kier i aspiracje końcówkowe. Jano szybko ocenił, że 4 kier będzie szansowne i pewnie lepsze od 4 pik. W istocie kontraktu nie da się przegrać. Z czego by się pokazywało, że na polu walki, nie mając pełnego rozpoznania sił przeciwnika, ostrożność i gotowość poprzestania "na małym" są bardzo przydatne.

W połowie kotła pojawiło się dość zawodników, żeby ustawić mecz, w którym starły się Stajnia Rajskiego (Piotr-Ela, Kasia-Jano) i Tuzy Jolziet (Jola-Marek, Radek-Jary). Mecz wysoko (plus 29 imp) wygrała Stajnia, głównie dzięki dwóm rozdaniom:


W rozdaniu 4 poprzestaliśmy z Elą na 3 trefl, i zdumiało nas, gdy rozdanie to przyniosło 12 impów zysku. Co też mogło się wydarzyć na drugim stole? Okazało się, że Jola i Marek byli bardziej ambitni, i stanęli w 3BA z ręki S. Po wiście karo, Marek zabił królem, po czym wykonał nieudany impas trefl. W rezultacie nasi wzięli lewę treflową, pięć karowych i pięć pikowych - 3BA bez siedmiu!

Z czego by się pokazywało, że na polu walki często dochodzi do rzezi, kiedy jedna ze stron nie ma opanowanych podstaw "sztuki wojennej." W naszym wypadku, przy dziewięciu kartach w kolorze i braku damy, sztuka brydżowa zaleca granie z góry. Gdyby Marek zagrał z góry, wziąłby 7 trefli, dwa kiery i karo - 10 lew, i to by oznaczało 10 impów dla jego drużyny.

Podobne dynamiki dały się zauważyć w rozdaniu następnym:


Na naszym stole, Ela otworzyła 1 pik, i po moim 2 kier, powiedziała 4 pik (nie widzę szans na szlemika), co zakończyło licytację. Po otwarciu Joli 4 pik, Marek nie "strzymał" ze swoim czternastakiem i poszedł w szlemiki. Niestety Kasia miała łatwy wist, AK karo, i kontrakt się wysypał. I na polu walki, hurra optymizm, nie poparty chłodną oceną sytuacji, prowadzi często do porażki.

Z innych rozdań kotła zwróciło jeszcze moją uwagę następujące rozdanie:


Jano grał 1BA po wiście blotką trefl. Z jakiegoś powodu nie przepuścił on tego wistu do waleta, tylko zabił asem i zagrał w trefla jeszcze raz (?). Utrzymałem się damą i "popadłem w karpiele," jak pisał kiedyś Korwin-Mikke. Jeśli celem Jana było zabełtać mi w głowie, to prawie że mu się to udało. Zagrałem waleta kier, dama, król i as. Jano oddał mi wtedy 10 kier. Odszedłem "bezpiecznie" (nie ryzykując utraty lewy) w kiera. Jano zdjął oba kiery, utrzymując się w stole (zachował, sukienny fum, czwórkę kier!) i zagrał w pika do króla, który się utrzymał. Teraz Jano oddał mi lewę na damę pik. Przekonało mnie to, że nie ma 10 tref. Zagrałem więc małe trefl. Radek wziął 10-tką i zagrał małe karo. Utrzymałem się damą, ściągnąłem damę trefl. Radek wziął potem jeszcze dwa asy i tak Jano przegrał ten kontrakt bez dwóch. Nonszalancja na polu walki nie popłaca!

Ostatnie rozdanie, które chciałbym pokazać to wykorzystanie Splintera jak poniżej:


Zgodnie z Konwencją Splinter, 4 trefl obiecywało krótkość trefl, 4-kartowy fit kierowy, i 10-12PC. Ponieważ krótkość trefl trafiła u Joli do wartości (KD), poprzestała ona, jak najbardziej słusznie, na 4 kier. Gdyby te KD były w innych kolorach, szlemik byłby bardzo opłacalną możliwością. Przez analogię można by utrzymywać, że kawaleria mojej partnerki (KD trefl) była ustawiona naprzeciwko mojego pola minowego. To nie jest sytuacja, w której rzuca się do ataku.

To by było na tyle tych alegorii brydżowo-militarnych. Do następnego.

(PR)


niedziela, 15 stycznia 2017

Ożesz to francuskie wińsko!

2017-01-15

Co za kocioł to był, co za kocioł! Nie zaczęło się dla mnie dobrze, gdy już w pierwszym rozdaniu ...


... mój partner z szóstym gołym dupkiem kier nie tylko wskoczył na wysokość czterech, ale po moich 5 trefl, mając trzecią damę w treflach, jeszcze raz powtórzył ten kolor! Aukcja ta wzbudziła we mnie podejrzenie, że mój partner jest już conajmniej po jednej butelce francuskiego wina. Niestety, kiedy się gra w Internecie, trudno to zweryfikować. I tak zamiast czapowych 5 trefl, 5 kier przegraliśmy bez dwóch. Po rozdaniu Maciek utrzymywał, że jak chciałem grać 5 trefl, to mogłem to sobie od razu zgłosić. Teoretycznie tak, ale do wyobrażenia są też inne kontrakty, jak np. 4 pik, jeśli partner miałby longera w tym kolorze.

Zaraz w następnym rozdaniu ...



... grając, chyba na odbić, Maciek wyrypał 4 kier po akcji jak powyżej. Ela nie miała kłopotu z realizacją tego kontraktu, i tak po dwóch rozdaniach byliśmy 17 impów do tyłu. Co gorsza, pojawiło się we mnie podejrzenie, że partner jest nie po jednej, ale już po dwóch butelkach jakiegoś francuskiego sikacza. Na szczęście (eli by mu się wyrównał poziom alkoholu we krwi), od tego momentu Maciek zaczął grać jak z nut, i jakimś cudem na plus 1 ten pojedynek wyciągnęliśmy.

Bardzo dobrze, podobnie jak w poprzednim tygodniu, stawała Elżbieta (alcidis). Bardzo dobrze pracował też na jej sukces Jary. W rozdaniu ...


... po licytacji sugerującej nadwyżkowy kontrakt, Jary dał bardzo pasywny wist blotką trefl. To dało czas Jasiowi, żeby wyrobić piki. Bardziej naturalny po tej sekwencji wydaje się wist kier Jary musiałby jednak znaleźć wist 10 kier (inaczej kiery się blokują)! Wtedy byłoby o czym pisać.

Także w rozdaniu ...


... Jary wykazał się pewną uprzejmością wobec dam, pałując czapowe 5 trefl (wychodzi nawet 6, ale trzeba by umieć to znaleźć). Ciężko pracował tego dnia na swoje -47 impów z 18 rozdań.

Kasia też nie miała najlepszego dnia. W rozdaniu ...


... po próbie szlemikowej, Kasia rozgrywała 5 pik po wiście 9 trefl. Kasia zdecydowała się przepuścić do waleta. Ela wzięła królem i zagrała w karo. Problem z przepuszczeniem do waleta trefl jest taki, że uciekło jedno z tylko dwóch dojść do stołu, co właściwie już uniemożliwiło rozegranie pików na podwójny impas. Kasia ciągle mogła wygrać. Przeszła na stół królem kier, na figurę trefl wyrzuciła tylko jedno karo (konieczne było wyrzucenie obu blotek karo), a następnie zagrała 9 pik. Ela włożyła waleta, co pozwoliło Kasi oddać tylko jednego pika. Niestety nie było już jak wejść w stół, by pozbyć się kolejnego kara. W rezultacie Kasia padła bez jednej.

Kocioł ten był też świadkiem debiutu, w naszej grupce brydżowej, Joli (jolziet). Nader udany z resztą. Jola nawet miała szansę zamienić się z Elą miejscami, na prowadzeniu, gdyby nie to, że przyszły poniższe rozdania:


Cztery pik z rypą, po wiście as karo, i odejście treflem, odbyło się ostatecznie bez dwóch. Po rozdaniu, pomiędzy Janem i Jolą wywiązała się dyskusja. Ela argumentowała, nie bez kozery, że po 2 karo ode mnie, Jano powinien był powiedzieć 2 kier, co zakończyło by się kontraktem 4 kier, który nie sposób przegrać. Jano coś tam mętnie tłumaczył (niestety nie pamiętam już jego rationale). Moje pieniądze są na Joli (no może nie w dosłownym sensie). Jak mnie onegdaj pouczał Mistrz Mathieu, kiedy masz szansę uzgodnić starszy kolor partnera, powtarzanie własnego starszego koloru nie ma sensu, i wiąże się z ryzykiem.

Podobnie w poniższym rozdaniu Joli zabrakło łutu szczęścia:


Po wiście as trefl (od Joli spadła dama), zmieniłem wist, z czego jestem dumny (!), na 10 pik. Jola utrzymała się damą, i popełniła błąd, ściągając asa pik. Król się niestety nie wysypał. Teraz zagrała trzy kara od góry, które wszystkie przepuściłem (!). Teraz Jola bardzo ładnie wyszła królem kier. Ela zabiła asem, ale nie mogła połączyć atu. W rezultacie Joli udało się przebić jednego kiera. To jednak było za mało, żeby wygrać kontrakt (oddała ostatecznie dwa kiery, króla pik i asa trefl). Wygląda na to, że gdyby Jola zagrała małego kiera przed ściągnięciem asa pik, kontraktu nie można byłoby już położyć.

Ale może się mylę? Od tego francuskiego wina, i mnie się w głowie coś tarmosi.

(PR)