sobota, 28 marca 2020

Stajnia kontra pierwszoligowcy

Usłyszawszy niedawno, że Znakomity Mój Kuzyn, Grzegorz Plewniak (jafo), nie tylko że uzyskał tytuł Mistrza Międzynarodowego, ale i zaczął grać w pierwszoligowej drużynie, MTS Piast Skawina, namówiłem go, by, w czasach nudy spowodowanej pandemią, zagrał mecz ze Stajnią Rajskiego. Obok Grzegorza, grał z nim jego stały partner, Maciej Janeczko (lopez33), oraz dwóch arcymistrzów (sic!) ... Jakub Kowal (zagumny) i Grzegorz Gawron (Boniek1). Stajnię reprezentowali koryfeusze sceny edmontońskiej: Andrzej Proczkowski (andrzej11) i Kazimierz Walewski (pusk44), niżej podpisany (piotrrr) i wschodząca gwiazda, gracz młodego pokolenia, Piotr Zółtowski (pepsiak)!

Początek nie był dla nas dobry. Już w pierwszym rozdaniu przystawiłem się za 9 imp, wybierając złe wejście po otwarciu słabe BA przeciwnika. W drugim arcymistrzowie znaleźli ostre 3BA, których nie dało się położyć, bo blokował się jedyny kolor, w którym obrona miała szansę na jakieś lewy. W trzecim zostałem bezlitośnie obłożony na 2 kier, podczas, gdy na drugim stole, przeciwnicy znaleźli lepiej sfitowane 2 pik. W czwartym oddałem jeszcze jedno oczko impasując w złą stronę. I tak, po zaledwie 4 rozdaniach, Stajnia była do tyłu na 21 impy. Zapowiadało się na jatkę.

Ochłonąwszy jednak z pierwszych nerwów, zaczęliśmy z Piotrem grać bardziej uważnie. Już w piątym rozdaniu udało nam się odrobić parę oczek:


Zagumny dał dosyć ostrą kontrę (na drugim stole nasi przeciwnicy wygrali 3 pik), którą Boniek1 zniósł, sam padając bez dwóch z kontrą na 3 kier. Już w następnym rozdaniu odrobiliśmy kolejne 6 impów:


Otwarłem 1 Kier na 11 oczkach, biorąc ewentualnie 9 lew na 3BA (po wiście małe karo). Kuzyn przepasował z moją ręką, i licytacja skończyła się u nich na 2 kier. Jak widać, nie tylko w Polsce umieją grać ostro!

Ostro poszliśmy też z Piotrem w rozdaniu ósmym:


Spodziewałem się trochę mocniejszej ręki u Piotra, bo nie zostawił moje 2BA, tylko licytował dalej. Pięć trefl przegrałem bez jednej, co wyglądało na kolejną stratę. Ku mojemu zdziwieniu zarobiliśmy w tym rozdaniu 10 impów, bo na drugim stole nasi wygrali 3 kier z kontrą! I tak, w cudowny niemalże sposób, wynik meczu po pierwszej połówce był 21:21! Dobra nasza! 

Z większym już optymizmem usiedliśmy do kolejnych 8 rozdań, mając za przeciwników na naszym stole jafo i lopez33. Musi coś być w tych rodzinnych relacjach, czy co, (drużyny Kuzyna, który jest znacznie lepszym ode mnie graczem, historycznie, przegrywają ze Stajnią) bo w następnych siedmiu rozdaniach obiliśmy przeciwników na ... 55 impów! Kuzyn nawet skomentował: "Co za komin!"


W dziewiątym wyhamowaliśmy z Piotrem przed szlemikiem, którego nie udało się wygrać przeciwnikom na drugim stole. 11 imp! Kolejne 12 imp dołożył Piotr ostrą kontrą w rozdaniu 11 (3):


Janeczko przewrócił się bez dwóch, oddając asa i przebitkę pik, dwa trefle, króla karo, i jeszcze dwa kiery: damę i 10 kier, którą Piotr przebił karo. Należy zauważyć, że na drugim stole 2 kier zostało wygrane! Tam jednak, z jakiegoś powodu, zawodnik N otworzył kara królem (?). 

Już w następnym rozdaniu dołożyliśmy z Piotrem kolejne 9 impów ostrą końcówką:


Tu szczególnie byłem zadowolony z odzywki 4 karo, obiecującej fity w obu starszych kolorach. Na drugim stole przeciwnicy poprzestali na częściówce. Podobny scenariusz odbył się w następnym rozdaniu: oni częściówka, my z Piotrem "ciasna" końcówka. Parę jeszcze mniejszych zapisów i zrobił się wynik: 57:2.

Obiwszy tak boleśnie renomowanych przeciwników, nie mogliśmy im odmówić szansy na rewanż, i zagraliśmy kolejnych osiem rozdań. Natenczas się okazało, że to zdecydowanie nie był dzień Piasta Skawina, co ilustruje kolejna tabelka:


Przy dwóch rozdaniach remisowych, przeciwnikom udało się coś zapisać dopiero w ostatnim, 24 rozdaniu. Wszystko inne po naszej stronie, w tym parę "grubasów." Szczególnie dużo przyjemności przyniosło mi rozdanie 17-te (1):


Przeciwko 3BA dałem "klasyczny" wist w drugi kolor dziadka, czyli piki. Piotr wziął na 10 pik, i odwrócił 8 trefl. W tym momencie Maciek popełnił błąd, decydując się na impas. Wziąłem królem, i kontynuowałem piki: najpierw królem, i po przepuszczeniu małym pikiem. To odcięło Maćka od stołu, zanim jeszcze zdążył wyrobić kara. W rezultacie padł bez jednej, oddając dwa piki, króla trefl, asa karo i 10 kier. Na drugim stole 3BA było grane z ręki W, i atak pikowy nie był niebezpieczny. Andrzej szybko natrzaskał 10 lew. 

W osiemnastym przeciwnicy poszli "na odbić," ale szlemika nie udało się wygrać. Nasi poprzestali na firmówce. W dziewietnastym, licytując nader agresywnie, znaleźliśmy z Piotrem opłacalną obronę popartyjnej końcówki, którą wygrali nasi partnerzy na drugim stole:


Kolejna "ciasna" końcówka przyniosła nam 9 impów w rozdaniu 21. W 23-im przeciwnicy przegrali końcówki na wysokości pięciu na obu stołach.

Czarę goryczy powinno dopełnić dla przeciwników rozdanie 24, gdzie byłem w bardzo dobrym kontrakcie 3BA:


Zauważcie ostre wejście Piotra - jego 2 trefl obiecujące oba kolory starsze. Na 3BA dostałem sprzyjający wist ... małe trefl! Po tym wiście powinienem był wziąć pięć lew treflowych, dwie kierowe, asa pik, i albo jakieś karo, albo damę pik. Rozluźniony jednak tym ogólnym powodzeniem w meczu, zacząłem grać niechlujnie. Najpierw przejąłem damę trefl królem (???), a potem jeszcze odrzuciłem się od jednego kara w stole. W rezultacie przewróciłem się bez dwóch. Towarzyszy mi po tym rozdaniu mały niesmak, ale cóż, Kuzynowi też się coś należy! 

I tak, po 24 rozdaniach, Stajnia pokonała polskiego pierwszoligowca historyczną różnicą ... 95 impów! Podobno na drugim stole przeciwnicy komentowali, że już dawno nie przegrali tak wysoko. Nie bez znaczenia mógł być też fakt, że choć w Kanadzie, w porze meczu (13:00), na otwieranie piwa jest trochę za wcześnie, o tyle w Polsce, w piątkowy wieczór (20:00) jest to odruch bardziej naturalny. :-)

Jak by nie było, ten rezultat podtrzymuje, w moim przekonaniu, pozycję Stajni jako niekwestionowanego, polonijnego Mistrza Kanady! 

Wszystkim dziękuję za grę! Ja miałem tzw. "fun!"