wtorek, 25 kwietnia 2017

Wejście Eksperta

Po posuchach wielkanocnych, wszyscy się rzucili grać w brydża, przez co aż 2 mecze udało się ustawić. Do pierwszego przeciwko Stajni (piotrrr-mathieu, mdhono-wdrodze) usiadły słynne Asy Alcidis, tym razem wzmocnione o eksperta (alcidis-pawel669, 1kulka-from_pl). Maciek skomentował od razu, że gdyby wiedział, iż będzie grać przeciwko TAKIEJ OPOZYCJI, to może nawet by nie pił. Na szczęście łeb ma on jak ceber, a już brydżowych komórek mózgowych to mu nawet pół litry nie rusza, tak że rażących elementów w jego grze nie dało się zauważyć.

Zaczęliśmy nawet nie najgorzej. W rozdaniu pierwszym wyszliśmy na prowadzenie (10 imp) przepychając przeciwników na 5 pik, które nie da się wygrać. Na drugim stole Hawaje swobodnie zrealizowały 4 pik.


Już wkrótce przyszło nam jednak oddać tę zdobycz. W rozdaniu trzecim Ekspert (Andrzej Sasin, from_pl) znalazł piękne 3BA:


... które nie sposób położyć nawet po wiście pik. Nasi zatrzymali się w 3 karo.

Ekspercką rękę dało się też wyczuć w rozdaniu ósmym:


Andrzej i Ula, po naukowej licytacji, osiągnęli i wygrali 6 pik. Hawaje zaś zalicytowali dosyć "płasko" - 1 pik-4 pik, jakby nie doceniając uroków obu rąk. I tak pierwszą połówkę Stajnia przegrała z 11 impów.

Druga połówka poszła nam nieco lepiej, chociaż grała na mnie i Maćka sama Znakomita Alcidis ze swoim parterem Pawłem. Zabraliśmy się ostro do odrabiania strat.


W pierwszym rozdaniu po ostrym otwarciu Maćka i mojej kontrze negatywnej, przegraliśmy 3 pik tylko bez jednej. Na drugim stole Hawaje naćwiczyły 3 kier (3 impy dla nas).


Alcidis odbiła to zaraz z nawiązką, lądując w 6 pik. Hawaje niestety, coś nie miały ciągu do szlemików tego dnia, i stanęły w 5 BA (10 imp dla przeciwnika). Ale po tym to już głównie my!

W rozdaniu trzecim wygraliśmy częściówki na obu stołach:


... my z Maćkiem 2 pik, Hawaje 3 karo (6 imp dla nas).

Doskonałą rozgrywką popisała się Kasia w rozdaniu piątym:


Po wiście 8 kier, Kasia ściągnęła KD trefl, a następnie zagrała karo do asa - wyraźnie zastanowiła ją spadająca od N dziewiątka. Kasia cofnęła się do ręki kierem, i znowu zagrała w karo. Nie wiem, czy kobieca intuicja, czy też zrzutki ze strony S, podpowiedziały jej żeby wstawić króla, na którego spadła dama. Kasia wyjęła jeszcze później króla pik, biorąc ostatecznie 13 lew. Na naszym stole, po tym samym wiście, Paweł, grający 7BA (!), w pierwszym ruchu zaimpasował damę karo ... i zupa się wylała. Zarobek 15 impów dla Stajni.

Za ciosem poszła Kasia w rozdaniu siódmym:


w którym stanęła w ostrym, ale definitywnie "do grania" 3BA. Kasia wzięła 5 trefli, dwa kara, króla pik i dostała jeszcze lewę na króla kier. Kasi eksperci "nie są dziwni!" Na drugim stole przeciwnicy stanęli w 3 trefl - 10 impów dla Stajni.

Górą byliśmy też w ostatnim rozdaniu, wygrywając drugą połówkę z 28 impów, a cały mecz z 17.

"Po południu" miałem okazję wystąpić "gościnnie" w drużynie Galijskich Kogutów (marrcha-dionizy, mathieu-piotrrr) w meczu przeciwko Zawsze Niebezpiecznej drużynie Tuzy Jolziet. I od razu zaczęły się dziać rzeczy przedziwne. W rozdaniu drugim:


przegraliśmy z Maćkiem 4 pik z pałą za 300. Po rozdaniu Maciek, który, jak utrzymywał, właśnie kończył butelkę whisky zmieszanej z jakimś madagaskarskim świństwem, a którego wyraźnie rozczarowało, że nie wznowiłem licytacji kontrą re-open, nieco agresywnie zapytał mnie, o co chodziło w mojej licytacji. Odpowiedziałem, że chodziło mi o zagranie 3 trefl, które jest całkiem rozsądnym kontraktem (w widne karty lepiej jest grać 2 kier z dublem, lub 3 karo z dublem). Jako że mieliśmy podobną sekwencję w przeszłości, argumentowałem także, że 3 trefl na pewno oznacza jakąś "tolerancję" w pikach (inaczej wejście byłoby zbyt ryzykowne). Przy solidnych u Maćka pikach powinno się też nagrać 3 pik, a może nawet 4 pik, ale to tylko po whisky.

Niedługo później "przystawili się" nasi partnerzy - Dionizy i Marek:


zatrzymując się w 3BA bez zatrzymania kier. Kasia nie miała problemu z wistem, więc wywrócili się w sumie bez czterech. Bolesne!

Podobnie bez czterech położyliśmy naszych przeciwników w poniższym rozdaniu;


Rafał trochę przesadził z tym przeskokiem 3 kier (nieciekawy, równy skład), no i ostra jak zwykle Jola poszła w obronę popartyjnej końcówki. Rafał nie rozgrywał też najlepiej, więc udało się odrobić nieco punktów. Cały jednak mecz Koguty przegrały z 11 impów. No ale Koguty to nie Stajnia!

Do następnego!

(PR)

czwartek, 20 kwietnia 2017

Uroki La Ligi, albo zagranie "na łyżwę."

Trochę za mało osób mieliśmy, "przy święcie," żeby ustawić jakiś mecz, ale od czego jest La Liga? Cieszy pojawienie się dawno niewidzianego Acika, który miał okazję rozpocząć od zagrania sześciu rozdań z nie dawno pozyskanym Galijskim Kogutem, Dionizym. Nie odbyło się to bez pewnych trudności:


Negatywną kontrę Dionizego (kara i trefle), Acik zdecydował się "ukarnić," mając ku temu pewne przesłanki (AKWx kier). Po wiście as pik a następnie król karo (?) nie miałem jednak kłopotu, żeby wygrać ten kontrakt. Oznaczało to "najgrubszy" (prawie 12 impów) zapis wieczoru.

Trochę poprawił sobie humor Dionizy w następującym rozdaniu:


Wygląda na to, że Kasia licytowała w systemie 2 over 1, a Dionizy Wspólnym Językiem. Nie przeszkodziło im to jednak znaleźć się w szlemiku. Dionizy pluł sobie trochę w brodę, i słusznie, że nie powiedział 6BA. Nie groziłoby mu wtedy podegranie króla trefl. Na szczęście dla niego Maciek zawistował damą, ale niestety karo, więc dwanaście lew się wysypało.

Nieco gorzej poszło Dionizemu w poniższym rozdaniu:


Po wiście damą trefl i wzięciu pierwszej lewy królem, Dionizy ściągnął asa kier (???), a następnie sześć kar. Niestety to było dopiero 8 lew. Wygrywało wejście w stół waletem karo, a następnie zagranie pika do waleta. Ponieważ trefle się dzielą, możemy z Elą co najwyżej odebrać cztery lewy. Król pik jest więc dziewiątą lewą dla rozgrywającego.

Bardzo ładną rozgrywką popisał się Mistrz Mathieu w następującym rozdaniu:



Przeciwko 3 pik, Dionizy "zdarł" trzy górne trefle, asa karo i króla karo. Maciek przebił małym pikiem - w tym momencie nie może już sobie pozwolić na oddanie żadnej lewy. Maciek ściągnął króla pik, i nabrał podejrzeń po dołożeniu przez Dionizego 8 pik (licytacja sugerowała, że miał on 6 kar i pokazał już trzy trefle - krótkość pik jest bardzo prawdopodobna). Wykonał teraz udany impas kier 10-tką (!), a następnie impas waleta pik dziesiątką pik. Teraz Maciek ściągnął damę pik, wszedł w stół asem kier, odebrał asa pik (na którego spadł walet) i pokazał karty (innymi słowy wygrał)!

Bardzo dobrym wistem popisał się Acik w następującym rozdaniu:


Po odebraniu AK pik, Acik wyszedł 10 trefl (!), całkiem dobrze wnioskując, że zagranie w któryś z czerwonych kolorów najprawdopodobniej wyjmie partnerowi figurę, nie mówiąc już o uruchomieniu komunikacji ze stołem. Jano mógł chyba w tym momencie wygrać wstawiając waleta trefl (niech się z resztą wypowiedzą eksperci). Pozwoliłoby mu to zaimpasować albo damę kier albo waleta karo. Jano jednak przepuścił do damy trefl, po czym jeszcze oddał damę kier i króla trefl.

Podobnie ostrym wistem zrewanżował się Acikowi Dionizy już dwa rozdania później:


Po odebraniu króla karo, Dionizy wyszedł 6 pik! O Chrancuzie! Acik nie wytrzymał ciśnienia, wstawił asa pik, i już nie mógł wygrać tego kontraktu. Mają ikrę te Galijskie Koguty!

Mnie największą przyjemność sprawiło poniższe rozdanie:


Zachciało mi się dać "lekkie wejście na wist," a tu ku mojemu przerażeniu "dostałem się za gracza."
Maciek "zdarł" asa i króla trefl i posłał trzecie trefl do przebitki. Teraz Dionizy odebrał króla karo i dopuścił Maćka na asa karo. To już jest "książka" (oddałem pięć lew) a tu jeszcze trzeba oddać co najmniej jednego pika.

Na szczęście dla mnie Mistrz Mathieu postanowił zagrać "twórczo" i wyszedł w trefla jeszcze raz, w potrójny renons (nazywane jest to też czasem zagraniem "na łyżwę!"). Dostrzegłem szansę wygrania, o ile walet kier jest drugi, albo trzeci u Dionizego, który już raz się w atu skrócił. Przebiłem asem kier (!), wyrzucając z ręki pika. Teraz as pik i przebitka pika w ręku. Następnie przebicie ostatniego kara w stole, gdzie pozostał mi po tym mały kier, wystarczający, żeby ściągnąć atu. Swojaczek!

Taka mała La Liga, a ile szczęścia!

Do następnego. (PR).


piątek, 14 kwietnia 2017

Polskie Amazonki vs. Galijskie Koguty

Dla rozgrzewki zagraliśmy dwa stoły, podczas których bardzo dzielnie stawały Polskie Amazonki.


Pomimo potwornego "zajazdu" przez Pierwszego pomiędzy Galijskimi Kogutami, Maćka, Ela nie bacząc na niekorzystne założenia, zgłosiła 5 pik, które zostało oczywiście "wyrypane." Po wiście małe kier, Ela nie miała jednak kłopotu z realizacją tego kontraktu, oddając tylko damę karo i asa trefl. Zarobek 11 impów - górą Polskie Amazonki!

Niedługo później, żeby podnieść nadwyrężoną męskość Maćka, do boju ruszyła Kasia:


Kontrakt był "szapeszka," ale niewielu do niego doszło, stąd zasłużony zarobek 17 impów! Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny!

Do meczów ze Stajnią Rajskiego (piotrrr-mathieu, mdhono-wdrodze) ruszyły tym razem Asy Alcidis (alcidis-janpusteln) oraz Tuzy Jolziet (jolziet-rafju), których obu podporą okazały się następne Galijskie Koguty, w postaci Marka i Dionizego (marrcha-dionizy). Ci pomimo, że grali ze sobą po raz pierwszy w życiu, i kłopoty mieli w ustaleniu jak odpowiadać na Blackwooda, wielkich przewag dokonali.


W rozdaniu 7-ym, po otwarciu Dionizego, Marek poszedł do przodu "jak szatan," i dopiero w siedmiolu pik się zatrzymał. Rozdanie to przyniosło Stajni stratę w postaci 17 impów, bo Hawaje, niewątpliwie na skutek gorąca, stanęli tylko w 4 pik (?). Jano z ręką W spasował (niestety nie grają WJ), Kasia otwarła z ręką E 1 pik, i po 4 pik Jana (?) spasowała (?).

Pomimo tej straty, przewaga Stajni była wyraźna. Wygraliśmy pierwszy mecz z 25 impów a drugi z 21. Najwięcej punktów przyniosło nam rozdanie:


w którym Galijski Kogut, Maciek, nie bawił się w żadne zgłaszanie starszych czwórek, tylko zagolił 3 BA, które wygrał po wiście pik (cztery pikowe plus 5 karowych lew). Na drugim stole Hawaje położyły znacznie bardziej prawidłowe 4 pik, po wiście AK i przebitka trefl. Do oddania był jeszcze as kier.

Ciekawe technicznie było następujące rozdanie:


Na obu stołach grane było 4 kier. Normalnie, przy sensownym podziale atutów, kontrakt byłby banalny. Ale jak wygrać przy podziale 5-0?

Ja dostałem wist pik. Marek przejął asem, i trochę bez celu zagrał asa i blotkę trefl. Utrzymałem się w stole, i ściągnąłem asa kier, przekonując się o złym podziale. Jedyna moja szansa w tym momencie, to jest "spędzić" Dionizemu piąte atu, bo nie mogę ściągnąć atu bez oddania przeciwnikom wszystkich lew na piki. Zacząłem więc grać kara. Dionizy nie wytrzymał i przebił czwarte karo, i ku mojej wielkiej uldze odszedł w trefla. Pozwoliło mi to ściągnąć pozostałe atu i pokazać karty. Gdyby Dionizy odszedł w pika, musiałbym przebić, i nie miałbym już sposobu, żeby odebrać pozostałe atu.

Na drugim stole Jan dostał zabójczy wist od Hawajów - pik i jeszcze raz pik, po którym już się nie da wygrać. 10 impów dla Stajni!

No to, do następnego!

(PR)


środa, 5 kwietnia 2017

Opary naparu z Madagaskaru

Straszne bicie odebrała Stajnia (piotrrr-mathieu, mdhono-wdrodze) w ostatnią niedzielę, które nie można inaczej wytłumaczyć jak różnicami ... klimatycznymi (nie mylić z klimakterycznymi). Otóż, mój Znakomity Partner, Mistrz Mathieu, przeniósł się nie dawno temu, za Beniowskim, na ... Madagaskar! Gdzie też to Polaka nie rzuci "za chlebem, panie, za chlebem!" I tak kiedy ja jeszcze lekko trząsłem się w zimnym kanadyjskim poranku, Mistrz Mathieu, tuszę, spływał potem w afrykańskich tropikach. To nie mogło się skończyć dobrze, bo nasi przeciwnicy - Asy Alcidis (alcidis-janpusteln, jolziet-jarypaco) - wszyscy grali w umiarkowanym klimacie środkowo-europejskim. O Hawajach nie wspominam - u nich jest ZAWSZE plus 25 stopni Celsjusza!

Już drugie rozdanie meczu przyniosło poważną stratę (10 imp):



Po wiście waletem kier, Jola włożyła króla, którego pobiłem asem. Następnie, nie rozgrzany jeszcze w kanadyjskim zimnie, zagrałem automatycznie damę kier i kolejnego kiera. Maciek jednak nie przebił, co było do przewidzenia - z licytacji Joli wynikało, że musiała mieć ona co najmniej siedem pików. Następnie Jola oddała mi lewę na asa trefl, mój odwrót karowy pobiła asem, ściągnęła atu utrzymując się w stole, i na damę trefl wyrzuciła przegrywające karo. Swojaczek!

Chwila namysłu wystarczyłaby mi, by po wzięciu lewy na asa kier, zagrać zaraz w karo. Co prawda taka dobra zawodniczka jak Jola pewnie uznała by, że takie nieprzymuszone zagranie w karo nie może być spod króla, za to najprawdopodobniej jest z singla. Wskoczyłaby asem i oddała mi na asa trefl (z licytacji powinienem go mieć). Jeśli wyjście było w singla, to kontraktu nie da się położyć.

Naturalnie przepuszczenie do damy karo jest bardzo kuszące i to, myślałem, było co się wydarzyło na drugim stole, gdzie nasi przegrali 4 pik. Ku mojemu zdumieniu, rzecz odbyła się znacznie bardziej prozaicznie. Zagranego przez przeciwnika waleta kier, Jano przepuścił (???), przez co oddał trzy kiery i asa trefl. Jedynym wytłumaczeniem może tylko być, że Hawaje, aby się zsynchronizować czasowo, wstają do gry o szóstej rano, w niedzielę! Jano wyraźnie jeszcze nie zdążył odpić porannej kawy Kona.